Schrony w Gdyni-Leszczynkach przy ul. Morskiej

Na początku II wojny światowej Gdynia znajdowała się na dalekim zapleczu III Rzeszy, pozostając praktycznie poza zasięgiem alianckiego lotnictwa. Dla niemieckiego okupanta było to więc miasto i port względnie bezpieczne. Jednakże zlokalizowanie w Gdyni dużego ośrodka szkolenia załóg okrętów podwodnych, bazy dla największych okrętów Kriegsmarine, dużego stoczniowego zespołu produkcyjno-magazynowego, a także licznych magazynów i innych obiektów, stało się powodem zainteresowania tym rejonem ze strony sztabów alianckiego lotnictwa strategicznego. Pierwszy bombowy nalot nad Gdynię, wykonany przez kilka samolotów radzieckich, odbył się zaraz po ataku niemieckim na ZSRR, 23 czerwca 1941 r. Pierwsze brytyjskie naloty bombowe na Gdynię miały miejsce 26/27 czerwca 1942 r., a następnie 11 lipca 1942 r. Kolejnych nalotów bombowych dokonano w sierpniu i listopadzie 1942 roku. Od tego czasu, aż do końca wojny miasto było coraz częściej i intensywniej bombardowane.

Zniszczenia wojenne Gdyni

Port w Gdyni po bombardowaniu. Widoczne kominki wentylacyjne schronu przeciwlotniczego.
Fotografia ze zbioru archiwalnego Jacka Zimy.

W 1942 roku, gdy zagrożenie alianckimi nalotami stawało się coraz poważniejsze, na terenie niemieckiego obozu pracy przymusowej Deutsche Werke Kiel – Werftarbeiterlager w dzielnicy Leszczynki powstały pierwsze schrony przeciwlotnicze. Były one przeznaczone tylko dla kadry obozowej i umieszczone w części gospodarczo-magazynowej, zwykle niedostępnej dla więźniów. Przy budowie schronów pracowali robotnicy przymusowi z Francji. Pierwotnie wystawały one ponad powierzchnię ziemi, gdyż nie było wówczas istniejącej dzisiaj skarpy. Ze względu na reglamentację stali i cementu, schrony w obozie Nussdorf, podobnie jak większość schronów przeciwlotniczych miały tzw. podstawową odporność, zabezpieczającą przed odłamkami i podmuchem fali uderzeniowej od bliskich wybuchów. Ich stropy i ściany nie przetrwałyby bezpośredniego trafienia bombą burzącą, ale Niemcy zamaskowali je w bardzo sprytny sposób – dwa istniejące do dzisiaj schrony znajdowały się pod budynkiem kuchni, w której przygotowywano posiłki dla garnizonu, i nie były widoczne z powietrza. Według niepotwierdzonych informacji, pod koniec wojny kuchnię przeniesiono do części podziemnej, tj. schronu bliżej ul. Działdowskiej. Miały tam zostać ustawione kotły, w których gotowano jedzenie. Faktem jest, że w stropie tego schronu wtórnie wykonano kilka otworów, w których osadzono kamionkowe przepusty. Do takich „kominków” równie dobrze mogłyby być podłączone piecyki do ogrzewania pomieszczeń, często montowane w schronach pod koniec wojny.

Kuchnia obozowa z zaznaczonymi miejscami, gdzie znajdowały się wejścia do schronów.

Kuchnia obozowa z zaznaczonymi miejscami, gdzie znajdowały się wejścia do schronów.

Po zakończeniu II wojny światowej znajdujący się nad schronem drewniany budynek obozowej kuchni i stołówki został rozebrany, podobnie jak inne zabudowania dawnego obozu. Na archiwalnym planie geodezyjnym z 1952 r. są widoczne już tylko fundamenty po dawnych barakach. Jeden ze schronów opisano jako „piwnica”, a drugiego nie zaznaczono w ogóle, ponieważ w tamtych czasach informacje o schronach stanowiły tajemnicę państwową.

Plan geodezyjny z 1952 r.

W czasach PRL na planach geodezyjnych nie zaznaczano schronów. Źródło: Archiwum UM Gdynia.

W roku 1953 teren dawnego obozu przeznaczono pod budowę stacji Technicznej Obsługi Samochodów (TOS) - dużego zakładu naprawiającego samochody ciężarowe i autobusy z terenu całego województwa. W celu przygotowania placu pod przyszłą budowę konieczne było wyrównanie terenu dawnego obozu. W tym celu od strony ul. Czerwonych Kosynierów podniesiono poziom terenu o około cztery metry. Schrony przeciwlotnicze, które dotychczas były obsypane wałem ziemnym do połowy wysokości, znalazły się wewnątrz skarpy. Zasypane wyjścia zapasowe od strony południowej stały się później źródłem legendy o rzekomym tunelu łączącym oba schrony. W rzeczywistości są to przysypane schody, które kończyły się dawniej na poziomie terenu.

Plan geodezyjny z 1952 r.

Zasypane wyjście ze schronu.

Jak potoczyły się dalej losy schronów? Oba obiekty zostały po wojnie wpisane do tzw. ewidencji budowli ochronnych, czyli wykazu schronów i ukryć dla ludności. Ich łączną pojemność przewidziano na 400 osób. Schron bliżej obecnej Estakady Kwiatkowskiego został przekazany stacji Technicznej Obsługi Samochodów, której dyrekcja podjęła się remontu schronu, a później także gruntownej modernizacji obejmującej m.in. wymianę instalacji i drzwi ochronno-hermetycznych.

Wejście do schronu

Nadbudówka nad schodami została zbudowana prawdopodobnie pod koniec lat 60 XX w.

Z relacji dawnych pracowników TOS-u wiadomo, że oprócz sprzętu obrony cywilnej i łóżek polowych w schronie przechowywano napoje chłodzące dla pracowników zakładu. W latach 80. dyrekcja zakładu, funkcjonującego wówczas pod nazwą Gdańskie Zakłady Naprawy Samochodów (GZNS) planowała nawet rozbudowę schronu oraz odtworzenie wyjścia zapasowego w formie klatki schodowej, ostatecznie jednak przedsięwzięcia nie zrealizowano z przyczyn finansowych. Drugi schron, położony bliżej ulicy Działdowskiej został formalnie przekazany Administracji Domów Mieszkalnych nr 6, która jednak nigdy nie użytkowała i nie remontowała tego obiektu.

Wejście do schronu

Zachowały się dokumenty świadczące o planach rozbudowy schronu.

Schrony przy ul. Morskiej stanowią dziś rozpoznawalny element krajobrazu dzielnicy i są objęte ochroną konserwatorską. Niewiele jednak brakowało, a zostałyby zburzone w latach 60. podczas rozbudowy i poszerzania ulicy Morskiej (wtedy ul. Czerwonych Kosynierów). W miejskim magistracie został już nawet sporządzony projekt architektoniczno-budowlany. Schrony miały ustąpić miejsca szerokiemu na kilka metrów chodnikowi, który planowano wzdłuż całej ulicy, od Chyloni po Grabówek. I tak by się najprawdopodobniej stało, gdyby o sprawie nie dowiedział się inżynier Stanisław Zając – ówczesny dyrektor Technicznej Obsługi Samochodów. A był to człowiek przedwojennej daty i charakterny. W piśmie do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej dyrektor Zając nie krył wzburzenia:

Uzyskana informacja, o której mowa na wstępie zaskoczyła nas w nieprzyjemny sposób i postawiła w stan konsternacji. Widomym potwierdzeniem podanej informacji jest fakt przeprowadzenie przez nasz teren /z końcem czerwca/ nowej linii kablowej dla celów wojskowych [...]. Niezależnie od powyższego pozwalamy sobie wyrazić nasze niezadowolenie ze sposobu traktowania właścicieli nieruchomości /terenów/ i stawianie ich przed faktem dokonanym, bez jakiegokolwiek uprzedniego powiadomienia i uzgodnienia.

Dalej dyrektor Zając wyjaśniał, że należący do TOS-u schron jest obecnie przystosowywany i zakład zaplanował na jego modernizację kwotę 140 000 tysięcy złotych, co w przeliczeniu na dzisiejszą wartość nabywczą złotego stanowi kwotę przeszło 85 000 złotych.

Posiadamy obiekt budowlany, który przystosowujemy do właściwych zadań, przy znacznym udziale środków finansowych. Obecnie mamy zamiar – zgodnie z planem – wszcząć dalsze prace modernizacyjne, a w przyszłym roku zainwestujemy w tym obiekcie 140.000 zł.

Wymiana korespondencji między dyrektorem Technicznej Obsługi Samochodów a Prezydium Miejskiej Rady Narodowej trwała prawie dwa lata. Prezydium pisało tak:

Zespół opracowujący dokumentację nie widzi możliwości przesunięcia trasy ulicy dla uniknięcia kolizji z istniejącym schronem. Wobec powyższego [...] konieczna jest likwidacja przedmiotowego schronu.

Ponieważ urzędnicy nie chcieli zmienić swojej decyzji, dyrektor Zając postanowił poskarżyć się do Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego oraz Departamentu Wojskowego w Ministerstwie Komunikacji. Ten drugi organ szybko rozstrzygnął sprawę:

Schron może być rozebrany pod warunkiem wybudowania na terenie zakładu schronu zastępczego przez inwestora, tj. Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Gdyni.

Według oświadczenia przedstawiciela Wojewódzkiej Komendy Terenowej Obrony Przeciwlotniczej orientacyjny koszt wybudowania nowego schronu o tej samej kubaturze wyniósłby w stanie surowym 1 milion 200 tysięcy złotych. W efekcie Prezydium zmieniło zdanie i w listopadzie 1964 roku pisało już tak:

Budowa nowej jezdni nie będzie w kolizji z istniejącym schronem.

Ostatecznie projekt inwestycji zmieniono, a zwężony chodnik przy schronie odgrodzono od jezdni barierką.

Chodnik przy ul. Morskiej

Podczas inwestycji ulica Morska została poszerzona do dwóch pasów. Fot. arch. Dziennik Bałtycki

Chodnik przy ul. Morskiej

Sporne miejsce sprzed lat. Usytuowany blisko ulicy schron miał zostać zburzony.

Ze schronem przy ulicy Morskiej wiąże się też legenda o pewnym przedsiębiorczym pułkowniku. Otóż w stacji Technicznej Obsługi Samochodów miał pracować pułkownik o nazwisku Pawlenko, który odpowiadał za sprawy obronne. Korzystając z tego, że dysponował kluczami do schronu, miał on urządzić w schronie prywatną pieczarkarnię. Niestety, o interesie prowadzonym rzekomo przez pułkownika nie wiadomo nic więcej, dlatego całą historię należy traktować z przymrużeniem oka.

Z początkiem lat 90. Gdańskie Zakłady Naprawy Samochodów (dawny TOS) popadły w problemy finansowe, które w 1996 r. doprowadziły do postawienia przedsiębiorstwa w stan likwidacji. Warto zaznaczyć, że do tego czasu schron był utrzymany w dobrym stanie, a w środku działało światło. Gdy zlikwidowany zakład przestał zajmować się schronem, do środka włamali się złomiarze, którzy w krótkim czasie rozkradli i zdewastowali wyposażenie. Ukradziono przewody elektryczne i wszystkie metalowe elementy wyposażenia. Oszczędzono jedynie zewnętrzne drzwi, ponieważ znajdowały się w eksponowanym miejscu przy ruchliwej ulicy.

Otwarte wejście

Przez 10 lat wejście do schronu było otwarte i nocowali w nim bezdomni.

Zniszczenia dopełnili bezdomni, którzy urządzili w schronie składowisko śmieci i odpadów gabarytowych: łóżek, materacy, skrzyń po butelkach, worków z ubraniami itp. Pewnego razu śmieci zostały podpalone, co spowodowało okopcenie sadzą wszystkich pomieszczeń.

Zdewastowane pomieszczenie

Schron został zdewastowany przez złomiarzy i bezdomnych. Fot. K. Niecikowski.

Opuszczony schron stanowił wtedy wątpliwą wizytówkę dzielnicy i niektórzy z mieszkańców postulowali nawet jego zburzenie ze względów bezpieczeństwa. Wnętrze przyciągało natomiast pasjonatów zainteresowanych penetrowaniem opuszczonych miejsc. Obiekt odwiedziła nawet ekipa TVP Gdańsk realizująca program „Łowcy tajemnic”. W roku 2005 jeden z pomorskich eksploratorów Kazimierz Niecikowski tak opisywał schron:

W jego wnętrzu należy uważać na ściany i pajęczyny pokryte sadzą. Po kontakcie z taką pajęczyną wygląda się jak kominiarz.

Inny z badaczy gdyńskich podziemi, Michał Miegoń pisał w taki sposób:

Bunkier posiada lokatorów – bezdomnych, którzy tam sypiają często, tudzież spożywają alkohole najróżniejsze. Całość nieco mokra, ale godna eksploracji.

Pajęczyny

Pajęczyny nie przeszkadzały eksploratorom w zwiedzaniu schronu. Fot. K. Niecikowski.

W 2007 r. schronem zainteresowali się młodzi pasjonaci fortyfikacji zrzeszeni w nowo powstałym Gdyńskim Klubie Eksploracji Podziemnej i podczas spontanicznie zorganizowanej akcji zabezpieczyli otwarte dotąd wejście do schronu. Rok później, na mocy umowy z Gminą Miasta Gdynia członkowie Klubu oficjalnie podjęli się opieki nad schronem i za własne pieniądze rozpoczęli rewitalizację schronu.

planowanie

Kwiecień 2008 r. Ekipa Gdyńskiego Klubu Eksploracji Podziemnej omawia plan rewitalizacji schronu.

Z początku największym wyzwaniem było usunięcie śmieci i posprzątanie wszystkich pomieszczeń. Wymagało to kilku dni pracy. Dzięki uprzejmości przedsiębiorstwa Sanipor pod schron został podstawiony kontener na śmieci. Jak się wkrótce okazało, zalegające w pomieszczeniach śmieci zapełniły po brzegi cztery kontenery. Oprócz ekipy Gdyńskiego Klubu Eksploracji Podziemnej w akcji sprzątania pomagali ochotnicy z Trójmiejskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznych.

Pajęczyny

Ekipy GKEP i TGRH podczas akcji sprzątania schronu

malowanie drzwi

Kolega Bartosz Kwiek maluje drzwi zewnętrzne farbą podkładową.

Najbardziej żmudną pracą okazało się jednak ręczne czyszczenie ścian i sufitów z sadzy. Co chwilę trzeba było wychodzić na zewnątrz i czekać, aż opadnie pył. Pomimo stosowania rękawic ochronnych i maseczek na twarz, czarny pył dostawał się do nosa, oczu i pod ubrania. Po kilku akcjach zabrało chętnych do dalszych prac i przez pewien czas ściany i sufity czyścił tylko Prezes Klubu. Na szczęście później pojawiło się więcej ochotników.

Pajęczyny

Tak wyglądało się po akcji czyszczenia schronu.

rewitalizacja

Profesjonalna rewitalizacja elewacji zewnętrznej schronu była możliwa dzięki wsparciu
Miejskiego Konserwatora Zabytków w Gdyni Pana dr inż. arch. Roberta Hirscha.

W międzyczasie Gdyński Klub Eksploracji Podziemnej zajął się również sąsiednim schronem. Po odkopaniu wejścia, w miejscu zniszczonych drzwi zostały zamontowane oryginalne drzwi schronowe typu Auert po renowacji. Drzwi przekazały Polskie Koleje Państwowe S.A. Oddział Gospodarowania Nieruchomościami w Gdańsku. Przy okazji wymiany drzwi przedłużono schody prowadzące do schronu, aby sięgały poziomu chodnika.

rewitalizacja

Wymiana drzwi.

rewitalizacja

Wymiana drzwi.

Tymczasem w schronie nr 1, po oczyszczeniu pomieszczeń z sadzy przystąpiliśmy do dwukrotnego malowania ścian i sufitów. W tym celu najlepiej sprawdziła się biała farba elewacyjna. Kolejnym etapem było odtworzenie instalacji elektrycznej po trasie dawnych przewodów. Aby przywrócić historyczny wygląd schronu, używaliśmy tylko czarnych przewodów, starych bakelitowych uchwytów oraz oryginalnego osprzętu z dawnych lat. W pracach pomagało dwóch elektryków z uprawnieniami SEP, a instalacja została odtworzona zgodnie z obowiązującymi przepisami, tj. w układzie TN-S.

prace elektryczne

We wnętrzu żeliwnej tablicy rozdzielczej, którą pozyskaliśmy z innego schronu, zostały zamontowane współczesne wyłączniki nadprądowe i różnicowo-prądowe.

Gdy ekipa Gdyńskiego Klubu Eksploracji Podziemnej podjęła się opieki nad schronem, obiekt nie był podłączony do sieci. Dawne przyłącze energetyczne prowadzące z terenu zakładu zostało zlikwidowane pod koniec lat 90., a pobliską stację transformatorową wyburzono. Schron był więc zasilany z agregatu prądotwórczego. W 2016 r., po kilku latach starań władz Klubu schron został przyłączony do prądu. Wymagało to doprowadzenia przewodu zasilającego aż z ulicy Mławskiej. Tym samym, dokładnie po 20 latach do schronu znów popłynął prąd z sieci miejskiej.

wykop pod kabel

Wykop pod kabel

wykop pod kabel

W schronie odtworzono także oryginalne sanitariaty.

wykop pod kabel

Zbudowane w 2016 r. schodki ułatwiają dojście do wyżej położonego wejścia.

W marcu 2016 r. Gdyński Klub Eksploracji Podziemnej zorganizował pierwszy, duży dzień otwarty schronu. Patronat nad dniem otwartym objął Prezydent Miasta Gdyni Wojciech Szczurek. Wcześniej schron udostępniano jedynie okazjonalnie, głównie dla zorganizowanych wycieczek. Zainteresowanie przerosło najśmielsze wyobrażenia organizatorów. Schron odwiedziły tego dnia 1043 osoby.

dzień otwarty

Kolejka zainteresowanych zwiedzaniem schronu

dzień otwarty

Jedna z sal w schronie poświęcona jest bohaterom Tajnego Hufca Harcerzy

dzień otwarty

Podczas zwiedzania można było zobaczyć wszystkie pomieszczenia w schronie

dzień otwarty

Na gości czekały interesujące wystawy tematyczne

dzień otwarty

Podczas dnia otwartego w schronie można było spotkać rekonstruktorów historycznych.

Działająca przy Gdyńskim Klubie Eksploracji Podziemnej Sekcja Obrony Cywilnej od kilku lat współpracuje z Akademią Marynarki Wojennej w Gdyni. Schron przy ul. Morskiej jest nieodpłatnie udostępniany na cele szkoleniowe.

zajęcia dla AMW

Zajęcia studyjne dla studentów Wydziału Dowodzenia i Operacji Morskich

zajęcia dla AMW

Zajęcia studyjne dla studentów Wydziału Dowodzenia i Operacji Morskich

W lutym 2011 r. schron przy ul. Morskiej był po raz pierwszy wizytowany przez inspektora Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności UM Gdynia. Po zakończeniu rewitalizacji i prac remontowych, w tym m.in. wyposażeniu w urządzenie filtrowentylacyjne oraz dodatkowe drzwi ochronno-hermetyczne, schron przy ulicy Morskiej jako pierwszy obiekt w historii miasta został ponownie przywrócony do ewidencji budowli ochronnych dla ludności.

montaż ufw

Montaż kanału doprowadzającego powietrze do urządzenia filtrowentylacyjnego

W lipcu 2018 r. do schronu trafił wyjątkowy eksponat: pochodząca z czasów II wojny światowej syrena alarmowa z Portu Wojennego w Gdyni. Podczas alianckich nalotów bombowych jej dźwięk rozbrzmiewał w całym porcie wojennym. Kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej nieczynną syrenę alarmową typu Elektror L1 zdemontowano, by później ją zezłomować. Dzięki staraniom członków Gdyńskiego Klubu Eksploracji Podziemnej urządzenie udało się ocalić. Po naprawie i renowacji przeprowadzonej ze społecznej zbiórki urządzenie zostało umieszczone na specjalnie przygotowanym maszcie na dachu schronu przeciwlotniczego przy ul. Morskiej 189 w Gdyni. Co ciekawe, syrena alarmowa pochodzi z roku 1942. W tym samym roku zbudowano schron.

Akcja montażu syreny alarmowej

Akcja montażu syreny alarmowej. Fot. J. Chmielarz.

Na naprawę i renowację syreny zrzucili się członkowie Klubu. Pomogło również kilka osób spoza organizacji, m.in. właściciel sieci hurtowni elektrycznych Mors, którzy podarował przewody oraz pewien mieszkaniec Warszawy, który dowiedział się o przedsięwzięciu z Internetu. Podczas naprawy nie obyło się bez niespodzianek. Okazało się, że brakuje jednego z elementów syreny, pierścienia łączącego dolny daszek z korpusem. Wtedy z pomocą przyszedł... konstruktor szybowców. Okazało się, że jest w Gdyni człowiek, który konstruuje szybowce i wykonuje różne elementy z bardzo wytrzymałych laminatów używanych w lotnictwie. Brakujący element wykonał nieodpłatnie.

Syrena Elektror L1

Syrena Elektror L1 pochodzi z tego samego roku, co schron. Fot. M. Bronk.

Syrena na schronie przy ulicy Morskiej jest w pełni sprawna i podłączona do prądu. Działa w miejskim systemie ostrzegania i alarmowania. Dzięki specjalnemu urządzeniu radiowemu syrena może być zdalnie uruchamiana z centrali przy ul. Władysława IV razem z innymi syrenami w mieście. Warto zaznaczyć, że poza sytuacjami rzeczywistego zagrożenia, syreny alarmowe mogą być uruchamiane tylko w ramach treningów i ćwiczeń, w terminie ustalonym przez właściwe organy państwowe. Dźwięk syreny przy ul. Morskiej można usłyszeć 1 sierpnia, w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.

schron

komendant schronu – Edward

schron

eksponaty

schron

wartownik


Wsparcie działań

Schron przy ul. Morskiej jest utrzymywany i remontowany ze składek i darowizn. Osoby, które chcą wesprzeć remont i utrzymanie schronu, mogą przekazać darowiznę na podany niżej numer konta. Darczyńcy otrzymają od nas oficjalne, imienne podziękowanie na piśmie za wsparcie działań na rzecz ochrony zabytku.

Gdyński Klub Eksploracji Podziemnej
nr konta: 26 2030 0045 1110 0000 0272 0390
tytułem: na remont i utrzymanie schronu przy ul. Morskiej